niedziela, 11 grudnia 2011




A pamiętasz ludzi, tamtej jesiennej nocy? Tych,którzy samotnieli z każdym wypalonym papierosem? Ludzi, których żar wypalał się w tym samym tempie,co żar z papierosa. A pamiętasz tamtą kryształową wodę tamtej nocy? To właśnie jej kryształ mnie wołał,wabił-Ciebie nie było. A dostrzegasz podobieństwo między mną,a tamtymi ludźmi? Samotnieje, bez papierosa, bez tej wody mam ochotę rzucić się w dół, woła mnie.
Ciebie nie ma, żyję łudząc się,jakby w kalejdoskopie- wszystko się miesza. Spójrz, wystarczy jedno słowo ,które jak kamyczek trafi w odpowiednie miejsce tafli łez, i roztrzaska całą resztę. Jedno, jedyne słowo a mogłabym zacząć od początku. Ale widzisz-nic nie przynosi ulgi,kiedy nie ma znaczenia co robisz, gdzie robisz,dlaczego robisz. Wkracza do Ciebie dusza, o czarnych oczach i owija się wokół twojego ciała,wszczepia w ciebie swoje chore uczucia,a jej długie, proste włosy zaczynają Cię dusić.Wiesz kim jest,znasz jej imię,a jej szyderczy uśmiech, zmusza Cię do wszystkiego,czego ona zapragnie.

środa, 7 grudnia 2011






Nie potrzebuję ani pocieszenia, ani tych śmiesznych obietnic. To już nie pierwszy raz,kiedy poczułam przeszywający ból, od łez, które spływają po moim policzku. Chyba za dużo ich u mnie,za dużo razy wspominam o swoich bezmyślnie wypowiedzianych słowach. Nuda nade mną dominuje. Ona, ta,która gdzieś tam z Tobą jest, przez którą tak ciężko przymknąć chociażby na chwilę powieki .Ta ,przez którą to wszystko się spierdoliło,że tak to ładnie ujmę. Zazdrość panowała we mnie, za bardzo chciałam nią być.  Jeszcze chwila, a będziemy jedną i tą samą osobą skrytą przed powtarzającym się dniem.
(Dziś nią pachnę, cały czas chodzę z jej uczuciem na sobie. Nie wiedziałam,że zapach może tak uszczęśliwić.)

piątek, 2 grudnia 2011

Ja już nie pojmuję tego,co się dzieje. Z Tobą,ze mną, z nami. Z NAMI? ahahhaahhaahahah nie ma nas, i chyba nigdy nie było. Najwyższy czas wpoić to sobie do główki.

wtorek, 8 listopada 2011


Jesteś najbardziej zidiociałym idiotę jakiego znam, a raczej znałam chyba. Największym kretynem ,pośród kretynów. Domyślasz się? Z pewnością... Całe życie przewróciło mi się do góry nogami,a ty nawet nie raczyłeś napisać jednego ,pierdolonego "co tam?". Zasadniczo to nic już do mnie nie piszesz, zniknąłeś z mojego życia jak hmmm...kto? Bo nie jak przyjaciel, przyjaciele nie mają w zwyczaju takich zachowań. Oni nie znikają,tak jak ty. A ja tak bardzo chcę Ci się wygadać, tylko Tobie. Wiesz jak to jest nie mieć takiej osoby? Kochanej, bliskiej jak nikt inny,która wie o tobie wszystko,kocha Cię za każdą Twoją wadę, takiej ,która nie znika, która zaakceptuje Twoje jazdy,banie ,zmiany, Twój zjebany charakter.Wiesz ,że byłeś jedyną taką osobą w moim zasranym życiu. Jedną,jedyną która na moje słowa "nie chcę dziś pić" ,odpowiedziała "spoko, to ja też nie piję,nie będziesz sama" ,a nie nazwała mnie słodką idiotką.
Gdy mówiłam o moich planach, najskrytszych marzeniach,głupich jak i pewnie ślepych i bezsensownych ambicjach,których nie jestem w stanie spełnić. No właśnie-dla Ciebie były one ważne tak jak i dla mnie, w żadnym stopniu bezsensowne. Wierzyłeś we mnie, robiłeś wszystko,żeby tylko jakoś pomóc. I gówno z tego jak zawsze wyszło, bo już nikt mi tak nie mówi. Już nikt nie wierzy we mnie ,tak jak ty, każdy jest pierdolonym,zasranym realistą ,który żyje tylko po to aby umrzeć. W głowie ma tylko wygórowane plany na przyszłość, jednak zapomina o tym ,że do zmarnowanej nauką przeszłości już nie wróci,a wszystko ma przed sobą. Powiedziałeś do mnie pare mocnych, bolesnych słów. Zabolało, jednak dało do myślenia. Akceptuje,akceptuje wszystko co w sobie masz,co do mnie powiesz, każdą najstraszniejszą rzecz. Bo ty akceptowałeś, to co ja miałam do powiedzenia. Teraz chciałabym żyć tą zasmarkaną pełnią życia, zacząć coś nowego,bawić się co noc,jak z tobą kiedyś, pamiętasz? Ale nie mam z kim. Tylko z Tobą mogłam iść na 20-kilometrowy spacer ze złotówką w kieszeni,tylko z tobą mogłam wspinać się na drzewa, po czym bać się z nich zejść.Nikt nie może zrozumieć tego,że pomimo tego ,że mam już 16 lat, czuję się jak 9-letnia dziewczynka i chyba nie chce jeszcze dorastać. Nikt nie rozumie,że boje się używek. Nikt nie rozumie,że nie chcę się znów w to wpieprzać, bo mam ku temu swoje pierdolone powody, o których tylko tobie mogłam powiedzieć. Nikt nie akceptuje moich zmian,nikt nie chce zrozumieć mojej odbiegającej od normy rzeczywistości,od której chcę już uciekać. Ale wiesz co? nie mam do ciebie żadnych pretensji. Nawet nie potrafiłabym ich mieć, przecież oboje wiemy,że to wszystko moja wina. To ja się ciebie pozbyłam. I przepraszam, nie wybaczę sobie tego,bo wiem ,że ty nie zrobiłbyś mi tego samego. Chciałeś dalej być,jednak nie narzucałeś się,odsunąłeś się w bok, bo nie chciałeś mi w niczym przeszkadzać. I w końcu to ja znalazłam sobie kogoś,ważniejszego od Ciebie.Zrozumiałeś to,ja także, ale za późno. Wycofałeś się,każdy by tak postąpił,nie? A później zaczęło mi kogoś brakować. Może Ciebie.Żyję tą cholerną pustką, którą tylko Twoja osoba potrafiła wypełnić. Ale już umiem,potrafię, radzę sobie. Może i zrobiłam się trochę zimna, dziwna, z lekka nie pasuję do otaczającego mnie otoczenia. Często płaczę, nie wierzę w żadnego Boga, nie posiadam marzeń. Ale to ma swoje plusy.Przynajmniej wiem,że nie ma szansy by się spełniły. Ale nadal jestem tą samą "rudą, niezdarną dziewczyną o zakrwawionych oczach".Mam nadzieje,że szczęśliwy tam jesteś.Że się nie zmieniłeś,masz nową miłość, dobrego przyjaciela,a mnie ciągle wspominasz. mam nadzieje,że zrobiłeś sobie w końcu normalną fryzurę, i powyciągałeś w końcu te kolczyki, które sama próbowałam Ci zrobić. Mam nadzieje ,że to czytasz ,bo chciałabym,żebyś wiedział co u mnie słychać. Żyję, pomimo tych wszystkich idiotycznych żali,jakie tu napisałam.Nie szukam kontaktu z Tobą, nie chcę zawracać Ci głowy. Nie chcę kolejny raz spierdolić Ci nieświadomie życia.Może kiedyś przypomnisz sobie ten mój adres bloga, przeczytasz to ,a jeśli do tego dojdzie, to wiedz,że DZIĘKUJE. Za wszystko. i przepraszam...

poniedziałek, 24 października 2011

Spadamy prawie jak jesienne liście z drzew, lecimy, zmierzamy na samo dno. I w pewnym momencie powiewa mroźny wiatr, który unosi nas dokładnie jak nadzieja. Wirujemy w powietrzu ze szczęściem w oczach nie zdając sobie sprawy z tego, że prędzej czy później i tak spadniemy na dno. Aż w końcu znikamy, jak gdyby nigdy nic. Pokrywa nas warstwa śniegu, nie żyjemy,nie oddychamy, każdy o nas zapomina.

wtorek, 20 września 2011

Dziś post raczej o charakterze religijnym,więc jeśli ktoś jest naprawdę mocno wierzący, to niech po prosu tego nie czyta.

Wielu ludzi poświęca się ,a nawet umiera w imię Boga. Zastanówmy się, czy warto? Czyż to nie jest absurdalne? Czy wiara w coś,co definitywnie nie istniało nie jest śmieszna? Wiara w Boga jest równa jak i wiara w magię (czary mary hokus pokus). Bo niby jak inaczej nazwiecie stworzenie istoty ludzkiej z prochu,zmartwychwstanie, rozstąpienie się morza czarnego gdy żydzi uciekali przed wojskami faraona ,czy plagi egipskie? Okej, w dawnych czasach ludzie wierzyli w takie bzdury. Czasy się zmieniły,kiedyś ludzie myśleli ,że błyskawica oznacza gniew Boga, a kto dziś tak uważa? nieliczne osoby. Każdy bóg, każda religia jest wymysłem człowieka. Czy to aż tak bardzo skomplikowane? aż tak trudno to zrozumieć? Wiele osób, którym dałam do zrozumienia ,że bóg nie istnieje prosiło mnie o dowody na to. Napiszę,że takim oto dowodem jest brak dowodów na jego istnienie. To teraz ja poproszę o dowód na istnienie krasnali,wróżek itp. W tym momencie mózgu wam zabrakło bo owych dowodów mi nie przedstawicie, więc tych stworzeń nie ma. Oczywiście, przykład ten to była lekka ironia. Chciałam tylko dowieść ,że krasnale ,wróżki , bóg czy inne stworzenia to totalna bzdura. Ciężko mi to pisać,ale tylko inteligentne osoby są w stanie to zrozumieć. Człowiek w Polsce już od urodzenia ma wpajane do głowy,że katolicyzm to jedyna właściwa religia. Jest "zmuszany" do chrztu, komunii, bierzmowania,ślubu czy pogrzebu. Słowo "zmuszany"napisałam w cudzysłowie ,ponieważ w Polsce już tak jest. Człowiek ,który sprzeciwi się sakramentom świętym ,nie wspominając już o braku wiary czy wierze w innego boga ,jest wytykany przez kościół czy rodzinę palcami.
Nazywają go "zabłąkaną owieczką". Aby to skomentować powróćmy do początku wpisu. Wywnioskować z tego można ,że "zabłąkanymi owieczkami" czy osobami "myślącymi inaczej" są katolicy. Powracając do kwestii kościoła to jest to jedna wielka mafia. Ogłupia ludzi bzdurami o bogu a następnie wyciągają haracz. Pewnie większość z was tego nie rozumie, bo pod żadnym pozorem nie wolno źle mówić o wierze,ale przejrzycie w końcu na oczy. Kościół to jeden wielki przekręt. Jestem niemal,że pewna ,że skrywa on tajemnice takie,że po ich ujawnieniu ludziom otworzyły by się oczy.Mam nadzieję, że kiedyś to się stanie,a świat zrozumie,że cała religia to jeden wielki element maszyny do robienia z ludzi idiotów i ściągania od nich pieniędzy.

środa, 14 września 2011





Co to wszystko miało oznaczać? W zaledwie jednej sekundzie wszystko, dosłownie wszystko jest w stanie obrócić się przeciwko mnie, czyż to nie idealne? Mnóstwo słów bez znaczenia, no i po co? Człowiek popełni jeden, jedyny błąd i zostaje wymazany na całe życie, idiota popełni ich o wiele więcej a i tak każdy mu przebacza, bo jest idiotą. Ja się pytam-GDZIE TU JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ? Ludzie zrzucili z siebie jak pył resztki uczciwości,godności ,człowieczeństwa a co najważniejsze ,honoru. Wyglądają, zachowują się identycznie jak zwierzęta, które tak zachłannie walczą o miejsce w stadzie. Próbują mianować się królem dżungli, a innych po prostu najzwyczajniejszymi plebsami. Jednakże życie nie daje wygranej od ręki, żeby coś zdobyć, najpierw musisz zawalczyć, jeśli nie zawalczysz-zostaniesz z niczym. A wy co? mieliście nadzieję, że los dał wam taryfę ulgową, myśleliście ,że będzie łatwo? Bo co, bo przyjaciel Wam tak powiedział? "Wszystko się ułoży, płacz jest bez sensu, uśmiechnij się" Czym są te słowa? Tylko zwykłe pierdolenie podobnie jak "nie umiem Ci pomóc, no i nie chce mi się tego robić, więc poopowiadam Ci trochę bzdur, a potem daj mi już spokój i spierdalaj". Czym jest słowo "przyjaciel" , ile znaczy? Powiem Ci, jest niczym. Bo skoro coś do kogoś czujesz, to robisz wszystko, aby owej osobie było dobrze na świecie.Ale on i tak tego nie widzi, tak jak i każdy. Jego zaślepione oczy ukazują tylko masę kretynów ,którzy próbują dopasować się do okoliczności. Przyjaźń to cholernie niewdzięczny stosunek, jaki jest między nami-ludźmi. Z resztą, ta cała "miłość" to jeszcze większy syf. Co jest najgorsze? To,że oddajesz siebie, nie żądając niczego w zamian. Wybaczasz ukochanej osobie wszystko, dosłownie, a gdy ty popełnisz małą porażkę, wszystko zaczyna się sypać, od zaufania po to całe uczucie wyimaginowane przez istoty ludzkie. Moim zdaniem najlepszy człowiek to taki, który nie posiada ani przyjaciół, ani miłości. Wtedy jego rozum myśli w 100% trzeźwo i nie liczy się z jakimkolwiek zdaniem innych, nikomu nie ufa,aby ten go później zawiódł. Kurewsko trudno jest być tzw "samotnikiem:" jak i baardzo dobrym przyjacielem od serca. Dlatego nie polecam tego osobom ,które są zmuszone do wybierania pomiędzy przyjaciółmi. Najlepiej to skupić swoją uwagę na jednej osobie, wspierać ją z całego serca. I czegokolwiek by nie zrobiła, zawsze wybaczyć, nigdy nie osądzać i co najważniejsze nigdy kurwa, nigdy niczego nie wypominać. Teoria moja twierdzi ,że nie można tworzyć grupy najlepszych przyjaciół w kilka osób. To tylko tak dla kumpli, nie przyjaciół. Chyba każdy z Was widział kiedyś na oczy tych pierdolonych skinsów. Jaka jet prawda? Próbujemy wzorować się na tym pierdolonym kurwa chujowstwie , od pierdolonego charakterku gości z telewizji, po wygląd tzw "stylówy amerykańskej". I co? Powiecie ,że taki człowiek jest szczery? Nie, kurwa, naśladuje jakiegoś jebanego pedałka z melodramatu. Nie, to nie zrobi Was zajebistymi, jeśli myśleliście, że tak będzie.To szczerość jest ceniona, pierdolić sympatyczność. Człowiek chce dobrze,a i tak później kończy w gównie. Więc zapamiętaj-niektóre zachowania zachowaj dla odpowiednich osób. To wszystko to tak naprawdę chore pierdolenie o szopenie. Gadka nie warta grosza, bo i tak nic z niej nie wyniesiesz ani nie wywnioskujesz. Każda osoba musi się kiedyś porządnie sparzyć ,aby przekonać się jak to jest. Już nic, życzę wam dalszego szczęśliwego trwania w tym całym syfie zwanym "przyjaźnią" i "miłością". Tylko nie zgubcie prawdziwych Was grając w te chore gierki.

sobota, 3 września 2011

Nie tak to zaplanowałaś,pamiętasz? To wszystko miało inaczej wyglądać, zupełnie inaczej. Chciałaś kochać, być kochaną, pragnęłaś szczęścia. Chciałaś zatrzymać przy sobie osoby ,na których tak bardzo Ci zależało i chyba nadal zależy. Tylko powiedz... Czy kiedykolwiek pomyślałaś o tym, że zdołasz aż tak bardzo się zmienić? Czy kiedyś myślałaś o tym ,że udawanie tego ,że kompletnie na niczym Ci nie zależy, nic nie robisz sobie ze słów i czynów otoczenia ,opanujesz do perfekcji? A teraz popatrz na siebie, na wszystko co wokół Ciebie jest... Czasem zupełnie bez świadomości potrafisz zranić kogoś do pojawienia się kropli krwi. Umiesz ukryć w sobie nawet to najmniejsze uczucie nie chcąc aby osoby z otoczenia zorientowały się ,że jednak na czymś, a raczej na kimś Ci zależy. Pamiętasz...? Jakiś czas temu obiecałaś sobie ,że będziesz walczyć do ostatniego tchu, gdy na kimś będzie Ci tak bardzo zależeć. A teraz otwórz oczy, spójrz na to wszystko, zobacz ile osób straciłaś... Utraciłaś ludzi, o których myślałaś ,że nie odejdą,że będą już zawsze. Chyba nie tak to sobie wyśniłaś, prawda? Przekonałaś się na własnej skórze ,że nic nie trwa wiecznie, więc po co dalej to ciągniesz, po co dalej grasz? Może to już najwyższy czas aby zapomnieć?  To co bez znaczenia oddzielić od tego co nadal znaczenie ma grubą kreską i już przenigdy do tego nie wracać? Już czas zacząć walczyć, o to czego chcesz, o to co kochasz. Tylko przeanalizuj jedno... Czy tak wyobrażałaś sobie swój jakże "dorosły świat", czy właśnie taka chciałaś się stać?


NIE

piątek, 19 sierpnia 2011

Pragnę zostawić to wszystko za sobą, uciec od męczącej mnie wewnętrznie rzeczywistości. Zacząć od początku, dostać od życia nowy start, nowe szanse. Chcę rozpocząć żyć na nowo, bez żadnej opinii, bez ludzi, którzy podkładają mi pod nogi kłody. Bez problemów, płaczu, miłości...Bez nadziei na lepsze jutro, które jest tylko wymysłem w mojej głowie. Chcę stąd uciec, ale nie mogę, nie potrafię, nie umiem. Dalej tkwię w tym cholernym, szklanym pudełku ,które ludzie nazywają potocznie życiem. Dla mnie to nie życie, to nieustanne bycie w strachu i bezsilności, płacz bez końca. Jednak zrozumiałam,że stąd nie ma ucieczki, napisu 'escape' gdy chce się wszystko zakończyć. Nawet śmierć jest zbyt bezczelna, by pomóc.

wtorek, 2 sierpnia 2011

Wszystko ,co zawsze było moją fobią, największym koszmarem-stało się rzeczywistością. To, czemu tak mocno ufałam, bardzo wierzyłam, okazało się być złudzeniem. Nawet łzy, które często dodawały mi sił, niegdyś koiły moją duszę, dziś przynoszą odwrotny skutek, niszczą moją psychikę do reszty. Nic nie jest i nie będzie jak dawniej. Wybaczyłam Ci, powinieneś to docenić. Mimo to ,że słowo 'wybaczam' które wybrnęło z moich ust było rzucone na wiatr, podobnie jak Twoje obietnice, z żalem w sercu, łzami w kącikach oczu,zaciśniętymi do krwi pięściami i zagryzioną wargą. 'Wybaczam' ,które niosło ze sobą na powrót Twoje usta i świadomość tego ,że pod moją nieobecność ich smak czuła też inna dziewczyna, może... może i wartościowsza ode mnie. 'Wybaczam' ,które nigdy nie zapewniało mi tego,że o Tobie zapomnę.

przepraszam, nie mam głowy by napisać coś lepszego. Wybaczcie

środa, 13 lipca 2011

Nie masz pojęcia co mi powiedzieć. Dookoła narasta coraz to większa cisza, nie mogę jej znieść. To wszystko staje się na coraz większą skalę, jest nie do wytrzymania. Pozbawiłeś moich oczu życia, każdy oddech sprawia mi ból ,a życie jeszcze parę dni temu słodkie jak czekolada, stało się niewysłowioną męką.
Chcę ,abyś to zrozumiał. Chcę,abyś wiedział jak to jest być po drugiej stronie-jako ofiara. Pragnę byś poczuł ból tak przeszywający Twoje ciało,że nie sposób go opisać. W pokoju czujesz tylko zapach tytoniu i alkoholu. Wszystko z szafek w jednej chwili ląduje na podłodze, a Ty siedzisz w tym syfie głośno płacząc. Powiedz mi, wiesz jakie to uczucie kiedy nie masz nic? Kiedy ból jest tak silny,że nawet alkohol nie jest w stanie Ci pomóc? I kiedy środki przeciwbólowe nie ukajają bólu ani w jednej setnej? Powiedz, jak to jest nie mieć ochoty wstać z łóżka, przeżywać kolejnego pustego dnia.Opowiedz jak to jest spędzać całe miesiące w łóżku z przekrwawionymi oczami. O tym jak telefon nie daje z siebie żadnego dźwięku, potwierdzając fakt, że każdy o Tobie zapomniał. Spróbuj opisać to,jak Twoje ciało słabnie ,gdy dociera do Ciebie,że straciłeś najważniejszą osobę w swoim życiu. Naprawdę chciałabym ,byś na własnej skórze doświadczył to, przez jakie piekło właśnie przechodzę. Może wtedy dałbyś jakikolwiek znak życia...

niedziela, 10 lipca 2011

W pewnych momentach żyjemy tylko świadomością,że ktoś, a może coś jest obecne w naszym życiu, jest jego częścią. Nie myślimy o jego utracie, bo przyjmujemy,że szczęście nam się należy,że nic się nie zmieni. I w pewnym momencie czar pryska, szczęście ulatuje nam przez palce. Z chwilą kiedy na wargi nasuwają się tylko słowa"błagam, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie samej sobie, nie znikaj z mojego życia.Proszę..." zaczynamy uzmysławiać sobie, że to wszystko nasza wina,że nie zrobiliśmy nic by to co najważniejsze zatrzymać przy sobie. Zaczynamy desperacko poszukiwać rozwiązania, by to odzyskać, ale wiemy jednak,że szanse są minimalne,ale jednak są. Korzystamy z nich, aż do ostatniej łzy, do wykończenia sił. Co jeśli nam się nie uda? Musimy ruszyć do przodu. Pomyśleć o nas, zrozumieć, że nic nie trwa wieczne. Musimy pogodzić się z szarą rzeczywistością, i czekać na lepszy dzień...

sobota, 2 lipca 2011

Zbyt dużo już się wydarzyło, zbyt wiele padło niechcianych słów. Za wiele jest ,było i będzie tego wszystkiego. I choćbym nie wiem jak się starała, jakbym za wszelką cenę chciała zrozumieć to w całości, nie uda mi się. Tak, mowa o tym co czuję. Cholernie tęsknię tam głęboko w sercu, tęsknię w każdej sekundzie,bez przerwy. Za czym? Za tym co czułam kiedyś, za poczuciem bezpieczeństwa, za poczuciem bycia potrzebną, kochaną.
Nie wiem po co tu o tym piszę. To ,że siedzę tu bezradna,a łzy same napływają mi do oczu i tak nic nie zmieni, prawda?


Chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego,że zrujnowałeś mój świat, zabrałeś blask z moich oczu....

środa, 22 czerwca 2011

powiem tak. Popełniłam okropny błąd. Naprawdę. Straszliwy, wręcz odrażający. Poznałam Cię- osobę, która zawładnęła moim małym światem, sterowała mną jak marionetką. Tak,niby nic. Ale zabrałeś moje serce ,duszę,ciało, moje wszystko bez żadnego pozwolenia. Co było potem? Odszedłeś, jakby nigdy nic się nie zdarzyło. Jakbym była przedmiotem, bezużyteczną rzeczą rzuconą gdzieś w kąt Twojego umysłu. Może tam gdzieś masz nasze wspomnienia, nasze chwile. Chociaż wątpię, ktoś taki jak Ty nie jest zdolny do pokochania drugiej osoby tak mocno jak to obiecywał....
Lecz jeśli mnie słyszysz, dostrzegasz moje cierpienie, czujesz ból-przyjdź tu. Strzel mi prosto w serce,a raczej w miejsce po nim. Zabij moją miłość do Ciebie, uduś ją,jak dusi się dziecko. Skop ją, tak jak wiernego psa. Wyrwij jej żywe skrzydła, tak jak wyrywa je się ptakowi. Strzel mi w serce, tak jak strzela się największemu wrogowi...

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Czym dla Was jest normalne życie, co oznaczają słowa "będzie dobrze", a czym jest miłość? Obiecywaliście mi ,że wszystko się ułoży, że ktoś walczy o moje szczęście, że on mnie kocha. Od tej obietnicy upłynął już jakiś miesiąc, a ja pisząc to siedzę zapłakana przed tym jebanym monitorem i próbuję coś z siebie wydusić. Zawiodłam się, nie wiem czy na sobie,czy na was. Przestałam wierzyć w moje szczęście, przestałam wierzyć w lepsze jutro. Nadzieja ,którą karmiliście mnie co dnia ostatecznie mnie zabiła. Zostawcie mnie samą sobie,proszę. Wiem, że nic nie pomoże, a ja czuję się jeszcze gorzej kiedy próbujecie mnie pocieszyć. Nie chcę nadzieji, litości. Nie dawajcie mi jej więcej. Wolę pogodzić się z utratą życia, niż po raz kolejny przez to przechodzić. Przepraszam.

piątek, 20 maja 2011

TĘSKNOTA
cudowne słowo, wprost idealne. Wytłumaczyć? Niepojęta chęć, największe pragnienie, by posiadać coś co było, mogło być, lub może jeszcze się zdarzyć. Mogę Wam dokładnie wyjaśnić co to jest, zrobili z mnie doświadczenie, eksperyment- tęsknię codziennie. Jeśli wierzysz w przeznaczenie, możesz spać spokojnie. Przeznaczenie to wiara w "to co ma się stać, stanie się. Innego wyjścia nie ma, nic nie mogę zrobić. Wiem,że to się stanie" . Usiądź więc, pomyśl trzeźwym rozumem. Tęsknij-możesz to robić. Możesz tęsknić umiarkowanie, a nawet bardzo, do uronienia najszczerszych łez. Ale zachowaj spokój, nie daj się wyprowadzić z równowagi-to najważniejsze.

poniedziałek, 9 maja 2011

Dlaczego jest mi tak przeraźliwie przykro?Nie wiem. Może dlatego ,że byłam gotowa dać Ci wszystko? Dosłownie-wszystko. Całą siebie, wszystko co mam, wszystko czego byś chciał.  Uwierz, dałabym Ci wszystko, lecz ty nie chciałeś, odszedłeś. Przecież nic złego nie zrobiłam, więc dlaczego muszę to wszystko znosić? A może to ty zachowałeś się normalnie, tak jak w naturze faceta bywa,a ja tylko pokochałam zbyt mocno. Może to tylko pech,że to ja musiałam trafić się właśnie Tobie. Jestem cholernie uczuciowa, wszystko biorę na poważnie-to moja największa wada. Żałuję ,że nie potrafię być taka jak niektóre z tych dziewczyn które widuję na mieście-taka zimna ,zła.

czwartek, 17 marca 2011

Co jest najgorsze? To ,że czasem nieświadomie wykręcam jego numer, piszę sms-a, używam perfum,których używał będąc ze mną, zakładam Jego ulubioną koszulkę, zakładam buty by wybrać się tam gdzie codziennie i o tej samej porze się z Nim zobaczyć. Dopiero na miejscu mój mózg zaczyna działać prawidłowo, wysyła mi informacje,że Jego już nie ma, odszedł, zakopał wielką miłość zostawiając mnie samą sobie. Zaszło nasze słońce, zgasła miłość. Na zawsze, na wieki.

niedziela, 13 marca 2011

Ręce się nie splotą , oczy nie zobaczą , ciała nie poczują , serca nie odnajdą ...

dość mam tych pieprzonych rozczarowań każdego dnia.

wtorek, 8 marca 2011




Potrzebujesz wiele czasu, minut, godzin, dni ,lat by mieć zdolność ponownego spojrzenia mu w oczy, zamienienia z nim kilku zdań, poczucia na nowo jego dotyku. Setki dni muszą minąć, by wspomnienia nie nie uderzały z taką siłą do głowy,a serce nie prosiło co chwila o więcej.Proces "odkochiwania się" a raczej wymazania z pamięci ukochanej osoby, trwa niezmiernie długo, jest wyniszczający, bolesny, ale skutkuje. W głębi duszy jeszcze kochasz, ale starasz się o tym nie myśleć, wmawiasz sobie coś, co nigdy nie miało i nie będzie miało miejsca, tzw szczęśliwe zakończenie. Gdyby wrócił, ty nie wyrzekasz się wszystkiego, nie masz takiej możliwości, także wracasz. Na nowo przebywasz w Jego towarzystwie, śmiejesz się z jego żartów,uśmiechasz się na Jego widok. Tyle ,że sprawa która na pierwszy rzut oka wydaje się tak łatwa- jest cholernie, niepojęcie skomplikowana. Teoretycznie mierząc go wzrokiem, nie masz chęci rzucić mu się ckliwie na szyję i zacząć całować, pragniesz więcej, jednak boisz się tego przyznać, zamykasz się w sobie i wmawiasz bliskim,że go nienawidzisz, w głębi serca go kochasz. Wciąż przed oczami masz tamte chwile, musisz postarać się je wymazać, codziennie będą stawały się coraz bardziej zamglone, w pewnym momencie zapomnisz o nim, o was.

środa, 23 lutego 2011

Jednak miłość nie dawała, nie daje i nie będzie dawać szczęścia. Powiem nawet, 
że jest wręcz przeciwnie- zawsze jest polem bitwy, ciągłym niepokojem, 
zatracaniem sobie głowy, płaczem po kątach, ciągiem bezsennych nocy, 
podczas których zadajemy sobie tysiące pytań na które i tak nie otrzymamy odpowiedzi...

niedziela, 13 lutego 2011

Zachowywałam się jakby wszystko było w porządku, ale nie jest. Mówią,że to złamane serce,ale to nie to...boli mnie całe ciało. Co jeśli to się nie zmieni, co jeśli będzie tak już zawsze, co jeśli nigdy o nim nie zapomnę? Nie wiem, nie mam pojęcia co zrobię. Będę skazana na cierpienie, nie chcę tego, jednak nie mam na to wpływu. Jestem za słaba, za słaba na cokolwiek,nie mam nawet siły o niego walczyć. Mam jednak nadzieję,że zdobędę się na odwagę, odnajdę w sobie resztki siły, którą wiem,że jeszcze gdzieś tam mam. Mam nadzieję,że tym razem wygram. Nie mogę zbesztać mojego nazwiska, na szacunek ciężko pracowałam. Mam nadzieję,że tym razem się uda,że tym razem ból opuści mnie na zawsze...

czwartek, 10 lutego 2011

Ja się nie boję, zapamiętaj to. 
 Mnie się nie wybiera, to ja wybieram

środa, 2 lutego 2011

Czasem warto trochę odpuścić, dać myślom wolne, 
przyglądać się tylko temu wszystkiemu gdzieś z boku. 
Gdy już wszystko stanie się wyraźne należy zadać sobie pytanie 
"Jak długo można cierpieć,uciekać od tego wszystkiego, ile można czekać?" 
Wtedy przed oczami pojawia się odpowiedź "Nie czekaj, nie warto tracić czasu
, to nie ma sensu, idź przez życie, a jeśli los znów Was połączy, wasze drogi zejdą się na nowo".
Tak nieprzewidywalne jest życie, tak nieprzewidywalne są uczucia...
Zatrzymajmy na chwilę w miejscu czas,zastanówmy się 
,czy warto wplątywać się bardziej w pajęczynę miłości. Idźmy za głosem rozumu,
nie serca, ono zawsze sprowadza do cierpienia. 
Ufajmy przeznaczeniu, nie komplikujmy tego wszystkiego.

środa, 26 stycznia 2011

dopalam papierosa, mam ochote zgasic go na Twoim ryju, pozwolisz?

wybaczcie mi ta twarz, prosze, ale innych fociow nie mam ; (

środa, 19 stycznia 2011

Nie żądałam niczego, chciałam jedynie byś trwał przy mnie i zapewniał mi bezpieczeństwo ,byś odbierał telefony w nocy, bym mogła opowiedzieć Ci dlaczego nie mogę zasnąć. Chciałam patrzeć w twoje oczy kiedy czule mnie całujesz,chciałam przyglądać się im z bliska,bo są cudowne.Chciałam poczuć milion czułych dotknięć w jednym twoim spojrzeniu. Nie chodziło mi o jakiś tam opis na gg, czy też komentarz na jednym z tych chorych portali.Pragnęłam jedynie milczeć w twoich objęciach,naprawdę nic więcej. Dbałeś o mnie 6 miesięcy,później przestały Ci odpowiadać moje potrzeby.Przez te 6 miesięcy to właśnie ty wytrzymywałeś moje humorki. Właśnie Ty podawałeś mi rękę jako pierwszy ,kiedy się przewróciłam.Właśnie Ty kochałeś mnie bez makijażu w niesfornych włosach,podczas wiatru. To właśnie z Tobą byłam najszczęśliwsza na świecie. Teraz gdy Cię nie ma tak ciężko jest spojrzeć mi w Twoje oczy,od których bije ta cholerna obojętność. Odszedłeś, wtedy zrozumiałam ile dla mnie znaczysz.Już nigdy więcej nie pożegnasz cię pisząc "kochanie" i wysyłając tysiąc buziaczków.Już nigdy nie powiesz mi ,że jesteś zazdrosny o kumpla. Już nigdy nie będziesz życzyć mi słodkich snów, a potem nie zapytasz co mi się śniło.Nie będziemy rozmawiać przez kilka godzin, co chwilę zmieniając temat i śmiejąc się z samych siebie lub czegokolwiek innego. Nie będziemy spędzać każdego dnia razem,  bez względu na wszystko i wszystkich. Nie przytulisz mnie bez powodu,  nie pocałujesz,nie popatrzysz mi w oczy przy pożegnaniu. Nie pokłócimy się o kolor moich oczu. To się już nie powtórzy, nie mam co się łudzić ,że kiedyś wrócisz. 

Wiem,notka denna

niedziela, 16 stycznia 2011

-Kocham Cię i wiem,że Ty mnie też. Powiedz,że te kłamstwa,intrygi,plotki...że to wszystko coś znaczyło.
-Może i znaczyło,ale już nie znaczy.

sobota, 15 stycznia 2011

Żałosne. Gdy on oszukuje, bawi się moimi uczuciami, zdradza a po chwili wraca błagając o drugą szansę, by za jakiś czas znów złamać mi serce. Udawane emocje, taak, to opanował do perfekcji. Za każdy jego błąd płacę swoimi wyrzutami sumienia,czując się winna mimo tego ,że nic nie zrobiłam. Co jest najlepsze? Kiedy ja popełnię mały błąd ,on syczy tylko,że nie zasługuję na jego przebaczenie. Ironia.

czwartek, 13 stycznia 2011




 Jeśli bym poprosiła, bylibyście w stanie ,powiedzieć co czujecie, gdy oglądacie zdjęcie najcenniejszego dla was człowieka? Opuszkiem palca delikatnie suniecie po powierzchni fotografii,myśląc, że ukochana osoba znajduje się dosłownie kilka cm od Was. Ciche westchnienie wymyka się z ust, a serce zmienia tępo biegu. Zamykacie oczy, bo pieczenie w ich kącikach staje się niebezpieczne i nie chcecie zmoczyć policzków. Rozchylone wargi zaczynają dostawać lekkich drgawek, a pod powiekami jak film ,przewijają się sceny o których nie możecie zapomnieć. Robi się pusto-i w głowie, i w sercu. Powietrze z każdym wdechem robi się wilgotniejsze i cięższe. Teraz już cała dłoń przylega do zdjęcia i zaczyna je głaskać. Kolejne obrazy widnieją przed oczami, a wy nie macie siły wcisnąć pauzy. Za wszelką cene pragniecie przywrócić tamte chwile do teraźniejszości. Ale nie możecie-wiecie to doskonale.

wtorek, 11 stycznia 2011

Wybacz, ale na serio chuj mnie obchodzi to,że on cię kocha i jest twój. Za co kurwa? Za twoją piękną mordę albo język? wiesz, noł problem. W mordę mogę ci wyjebać tak,że najlepszy chirurg od operacji plastycznych,nie da rady ci pomóc ,a język zawsze można obciąć;) No i wtedy automatycznie jego "uczucie" do ciebie zniknie, cholernie mi przykro.

Z poważaniem: A.

piątek, 7 stycznia 2011





No to już wiemy po co wymyślili wodoodporne tusze...
Powiedz mi tylko czego ja nie mam, a co ma ta idiotka. Blond włosy? Ciemną karnacje? Umysł 5-latki? Powiedz do jasnej kurwy co! Nie rozumiem. A może ty takie lubisz? Takie ,które nawet tobie nie dorównują inteligencją. Podobno nie lubisz wulgarnych dziewczyn. I kurwa bardzo dobrze, nie lub sobie. Ja Ciebie też nie lubię, kocham Cię i za chuja nie mogę zrozumieć dlaczego.
Miłość dla Ciebie to tylko szpan i serduszka zrobione ze strzałki w lewo i cyfry trzy.
Także szczęścia życzę z Twoją nową idiotką i mam nadzieję ,że trochę razem wytrzymacie.

Z poważaniem :A.

środa, 5 stycznia 2011

Kolejna noc zalana łzami, aromatyzowana nektarem malinowym, przepita zimną herbatą. Kolejna noc zapełniona myślami, tak,właśnie o Tobie. Nie mam pojęcia czy mam się śmiać, czy płakać z tego,co mnie ostatnimi czasy spotkało.Proszę, nie stój tak i patrz jak upadam. Zrób coś, proszę. Razem możemy wszystko, obalimy wszystkie mury, zrobimy to co nieosiągalne. Oddzielnie zgubimy się w labiryncie samotności, nie będziemy mieć szans na przeżycie. Wystarczy,że spojrzysz na mnie a ja odżyję na nowo. Bez Ciebie nie potrafię normalnie funkcjonować.Uzależniłeś mnie od Siebie. Bez Ciebie chodzę jak ćpun nie mający na działkę. Okaż się człowiekiem,i wyciągnij mnie z tego bagna.Proszę, tylko o to...